Pierwszy mój tak długi wypad , a wcale się tak nie zapowiadało... Wybrałem się z kolegą do Ińska. Początek bardzo dobrze się jechało jednak na ostatnich 25km czułem ze coś nie tak, zwalniałem. Musieliśmy co chwile robić postoje , picie się skończyło i normalnie myślałem ze tam umre. Ale po wielkich trudach udało się dojechać do Ińska, tam kupiliśmy prowiant i zrobiliśmy dłuższy odpoczynek. Nafaszerowałem się róznego rodzaju wafelkami , chrupkami i ciasteczkami po czym zebraliśmy się i ruszyliśmy w droge powrotną... Droga powrotna była super zero wiekszych problemów aż do Szczecina potem pod koniec musiałem przystanąc i odpocząc , zrobiło mi sie juz strasznie zimno... Telepiąc się dojechałem do domu pełen szczęscia :D
Po przyjechaniu na miejsce czyli ok 100km , człowiek siedząc na trawie i myśląc o powrocie ma ochotę walnąć się i tam zostać... Jednak trzeba się po prostu przełamać i ruszyć w drogę. Po przejechaniu 200km i dojechaniu do domu jest wielka satysfakcja , ze nie czuć zmęczenia..Uczucie jest naprawde super ! Jak przejedziesz 200km to bedziesz wiedział o czym mówie :P
Wielki respekt dla Ciebie...za dystans, za wytrwałość i za bardzo dobry AVS na tym dystansie :) Tak trzymaj, a i takie pytanie zawsze mi się nasuwa "jak to jest przejeżdżając 200km", odpowiedź po części się znajduje w Twoim wpisie, ale nie całkiem, bo trzeba to muszę sprawdzić "na sobie" ^^